sklepienie czuć tak nisko nagle tak ciężkie i słychać ptaki rozdzierające ciszę szum ulicy pustego miasta słychać ptaki rozdzierające powietrze burzę wylewaną z wewnątrz słychać ptaki rozdzierające serce nagle tak ciężkie słychać ptaki tak nisko
rozkładam karty przewracam kamienie pytam niebo o życia znaczenie zatrzymuję ptaki w locie by powiedziały co widzą na horyzoncie w desperacji jak kurczęcia wnętrzności swoje ciało rozbieram do kości przeglądam dokładnie bo może gdzieś tam na dnie kryją się odpowiedzi szukam szukam nic nie widzę
rozedrzyj rozdziel przejrzyj karty rozdziały zamknięte wspomnienia głowę wypchaną bezsensowną pamięcią nadzieniem z obrazów zapachów i dźwięków kolorowe wielkie wrażenie to wszystko co mam
choć słońce już wzeszło jeszcze północ na skrzydłach niemalże świt na ogonie gwieździstym okiem zerkająca z gałęzi piękna istoto odbicie bogini spójrz na mnie pobłogosław mi dzień