po tylu ciemnych dniach w końcu pojawia się promień radości zdający się rozrastać w czasie przyciąga mnie w sposób pierwotny instynktowny i tak upragniony stawiam krok, stopę w plamę światła i cofam ją cofam się uciekam w kąt jeszcze nie mogę jeszcze nie nie wiem kiedy może jutro może wcale
Przychodzę do Ciebie Z winą w dłoniach Z krwawym wspomnieniem Tej nocy choć rano Gdy słońce płakało Czerwienią i fioletem Przyjacielu mój Pomóż wybaczyć sobie
Komentarze
Prześlij komentarz